belka-gorna
Szlak kęckich muzeów
icon search Szukaj w serwisie
logotyp

Z Matejką w Kętach

Avatar


Autor: Małgorzata Buyko

Jan Matejko niechętnie opuszczał Kraków. Mimo to było tych podróży wiele, jednak artysta nie odbywał ich dla własnej przyjemności; głównym celem były sprawy związane z działalnością artystyczną. Najczęściej jeździł do Wiednia, Paryża, Rzymu, gdzie wystawiano lub sprzedawano jego obrazy. Wielokrotnie odwiedzał Lwów w sprawach Szkoły Sztuk Pięknych, której przez lat dwadzieścia był dyrektorem. Jego podróże prywatne to przede wszystkim te do rodziny żony, zamieszkałej w pobliskim Wiśniczu i Bochni, chociaż w czasach popowstaniowych wymagano spełnienia trudnych formalności związanych z posiadaniem paszportu. Kilkakrotnie towarzyszył też żonie w wyjazdach „do wód”: do Rabki czy Krynicy. Niewiele natomiast wiadomo o związkach Jana Matejki z Kętami i chociaż nie miały one wielkiego wpływu na twórczość artysty ani jego życie prywatne, to warte są uwagi.
Można przypuszczać, że o Kętach Matejko dowiedział się dzięki świętemu Janowi Kantemu. Już jako uczeń Szkoły Sztuk Pięknych namalował kopię niewielkiego obrazka zatytułowanego Św. Jan Kanty z aniołem przy ołtarzu, który zapewne widział w roku 1858 na wystawie krakowskich „starożytności” lub zainspirował się obrazem osiemnastowiecznego malarza Andrzeja Radwańskiego. Postać świętego znalazła się także wiele lat później (1887-1888) w kompozycji zatytułowanej Królowa Korony Polskiej[1].
Osoba Matejki była powszechnie znana, gdy pewnego październikowego dnia roku 1883 w domu Mistrza przy ulicy Floriańskiej pojawił się Eustachy Sokalski, aptekarz z Kęt, któremu właśnie zmarło dziecko. To spotkanie tak opisał w swym dzienniku sekretarz artysty Marian Gorzkowski:
„spotkawszy Matejkę na schodach, ukląkł przed nim, całował w nogę, błagając, by z fotografii namalował mu główkę chłopczyka jego, twierdził on przy tym, że tylko to jedno zbolałe serce ojcowskie ukoić może, bo mu będzie się zdawać, że jego chłopczyk zmartwychwstał”.
Zapewne mający w sercu pamięć o zmarłej w niemowlęctwie córeczce Reginie,
„rozczulony Matejko przyrzekł mu namalować tę główkę syna za bardzo nieznacznym wynagrodzeniem”.
Ten niewielki portrecik przedstawia ujętego w popiersiu małego chłopczyka (który w chwili śmierci miał 4 lata) o twarzy okrągłej z porządnie zaczesaną grzywką, ubranego w ciemny, zapięty na metalowe guziki kaftanik, ozdobiony białym koronkowym kołnierzykiem. Nie zachowała się niestety fotografia, z której ów portrecik w końcu listopada tegoż roku został wykonany[2]. Wizerunek ów był tak osobistą pamiątką i wspomnieniem po ukochanym synu, że zapewne tylko szacunek dla Mistrza spowodował, iż Eustachy Sokalski[3], który do końca życia mieszkał w Kętach
w kamienicy przy Rynku nr 27[4], użyczył go na wystawę pośmiertną obrazów Matejki w roku 1894 we Lwowie, gdzie umieszczono go obok podobizn dzieci artysty, takich jak: Portret trojga dzieci artysty 1870, Portret czworga dzieci artysty 1879 oraz portretów: Jerzego, Heleny i Beaty (1882)[5], które są zaliczane do najlepszych wizerunków dzieci w polskim malarstwie wieku XIX. Tylko 3 razy pokazany publicznie portrecik małego Sokalskiego może nie jest dziełem spełniającym wszystkie warunki wymienione poniżej, między innymi dlatego, że artysta nie znał portretowanego, to na pewno ów wizerunek namalowany jest poprawnie. Ze względu jednak na brak fotografii trudno powiedzieć, w jakim stopniu portret przypomina pierwowzór.
By określić stosunek Matejki do tego gatunku, jakim jest malarstwo portretowe, warto sięgnąć do zapisków w dzienniku Mariana Gorzkowskiego, z których wynika, że portret powinna wyróżniać:
„siła kolorów, soczystość oraz oddanie natury w głębszym jej rozumieniu, a przede wszystkiem duchowej strony osoby. W tych głowach należy zaznaczyć moralne przymioty czy wady, charakter, zdolności, duchową stronę osoby, słowem wprowadzić do malowania portretów to, co jest właściwie głównym znamieniem, główną cechą osoby…”
W tej twórczości szczególne miejsce zajęły portrety dzieci. Obok wspomnianych Matejko namalował jeszcze: Wit Stwosz jako dziecko, Portret chłopca Kubusia[6], dzieci (najczęściej własne) pozowały do najsłynniejszych kompozycji historycznych.
Zupełnie inne były portrety oficjalne, przedstawiające znane osobistości życia publicznego, wśród których nie brakło arystokratów. Artysta wierny swoim zasadom nie zawsze podejmował się portretowania wszystkich zainteresowanych. Owe reprezentacyjne portrety niejednokrotnie ratowały budżet rodzinny, chociaż
 „Matejko nie bardzo lubił malowania portretów, a uważał w ogóle ten rodzaj sztuki, choć bardzo ważny, lecz zawsze tylko za drugorzędny.[7]
Jan Matejko odwiedził Kęty za sprawą swego syna Jerzego. Izio, bo tak w rodzinie nazywano najmłodszego potomka urodzonego 27 lipca 1873 r., od dzieciństwa był powodem niekończących się kłopotów. Początkowo były to psoty i szaleńcze zabawy ze starszym rodzeństwem, uwiecznione na rodzinnych karykaturach. Jednakże prawdziwe problemy zaczęły się, gdy już nastoletni Jerzy rozpoczął nauki szkolne w gimnazjum. Wkrótce okazało się, że Izio nie może sprostać wymaganiom, wobec czego postanowiono umieścić go jesienią roku 1887 w szkole rolniczej w Czernichowie koło Krakowa. Mimo znacznej protekcji i pozycji jego ojca, który był w stałym kontakcie z dyrektorem szkoły, o czym świadczy zachowana korespondencja, niesforny Izio długo miejsca tam nie zagrzał. W połowie lutego 1888 r.
„postanowiono, jako krnąbrnego, a przy tym ochoty do pracy nie wykazującego, wydalić ze szkoły gospodarstwa w Czernichowie”.
Matejko, korzystając z rady Gorzkowskiego, postanowił tym razem umieścić go daleko, aby do domu nie uciekał. I tak dzięki kolejnym protekcjom swego sekretarza Gorzkowskiego z początkiem 1889 r. Izio za poradą księży jezuitów został umieszczony w Tarnopolu w domu pewnego profesora gimnazjalnego, który
„podjął się ze względu na zasługi artysty pracować nad jego synem, a jak się pokazało, wywarł dobry wpływ na chłopca”.
Niestety, po roku tak pomyślnie prowadzonej edukacji okazało się, że niespodziewanie ów znakomity opiekun zmarł. Wtedy Gorzkowski, dzięki kolejnym znajomościom, a też zapewne i osobie artysty umieścił Izia w wadowickim gimnazjum. O pobycie w Wadowicach posiadamy jedynie skąpe wiadomości od nieocenionego Gorzkowskiego. W swoim dzienniku Gorzkowski zapisał we wrześniu roku 1890[8].
„W tym czasie nowe następują z synem Iziem kłopoty. Po zasięgnięciu więc różnych rad i wiadomości zawiozłem Izia do Wadowic i umieściłem pod opieką księdza katechety gimnazjum, aby się chłopiec przejął religijnym kierunkiem, którego mu brakło.”
Pomimo rozlicznych obowiązków związanych z pracami nad polichromią w kościele Mariackim oraz opieką nad dorosłymi córkami – pannami na wydaniu, tęsknota za synem oraz potrzeba osobistego sprawdzenia warunków, w jakich znalazł się w nowym dla niego miejscu, Matejko wykorzystał okazję, jaką były uroczystości ku czci św Jana Kantego i postanowił pojechać do Wadowic, a stamtąd już z synem udać się na uroczystości do pobliskich Kęt:
„dnia 14 października przypada uroczystość św Jana Kantego, która się w Kętach odbyła, wyjechałem razem z Matejką tamże na obchód nabożeństwa tego. Byliśmy tam na sumie, zwiedzaliśmy kościoły, a potem jak zwyczaj każe, na bardzo obfitym i bardzo długim obiedzie, jak się zwykle na odpustach do przesytu odbywa” - napisał sekretarz artysty[9]. Wkrótce okazało się, że i gimnazjum wadowickie nie poradziło sobie z wyjątkowo trudnym uczniem ani też inni, którzy na prośbę stroskanego ojca mieli go nauczyć praktycznych umiejętności potrzebnych do prowadzenia gospodarstwa i kierowania majątkiem ziemskim. Nie o takiej karierze marzył zapewne ojciec, gdy malował 10-letniego Izia dosiadającego konia w letniej siedzibie rodziny w Krzesławicach pod Krakowem Minęło ponad sto lat, kiedy do zbiorów Domu Jana Matejki, Oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie, wpłynął wyjątkowy dar - fotografia ks. Antoniego Gruszeckiego, który w roku 1888 użyczył swej twarzy Tadeuszowi Kościuszce w słynnym obrazie Kościuszko pod Racławicami. Ofiarodawczynią okazała się jego stryjeczna wnuczka, mieszkanka Kęt – pani Halina Graś[10]. W piśmie załączonym do fotografii napisała: ”Ksiądz Antoni Gruszecki, był stryjem mojej mamy Anny Duszek z d. Gruszeckiej, a bratem mojego dziadka. W czasie pełnienia posługi kapłańskiej w Podgórzu przyjaźnił się z Janem Matejką […] o czym często opowiadała mi moja mama. W prezencie ślubnym dostała zdjęcie stryja i 6 rysunków popiersi stryja jako księdza oraz jako postać Kościuszki. Stryj zmarł w roku 1930. Na wszystkich rysunkach był podpis Matejki”. Wypożyczone przez ojca ofiarodawczyni malarzowi Józefowi Chlebusowi, zapewne zostały zniszczone podczas jego aresztowania przez Niemców. Mimo poszukiwań po wojnie rysunki nie odnalazły się. Jak napisała ofiarodawczyni, jej ojciec „często powtarzał, że gdyby rysunki zachowały się, przekazałby je do Muzeum w Krakowie”. Tak więc skromny z pozoru dar uzyskał dodatkową wymowę.
Spotkanie z Panią Haliną w Domu Matejki przyczyniło się do nawiązania zawodowo-przyjacielskich kontaktów z Muzeum im. Aleksandra Kłosińskiego w Kętach. Dzięki temu najpierw odwiedziła je grupa członków Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Narodowego, potem okazało się, że Muzeum zainteresowane jest także współpracą z Domem Matejki. Wokół Grunwaldu Jana Matejki to wystawa,
która stała się efektem tych kontaktów. W przeciągu niespełna miesiąca od 24 lutego 2006 r. mieszkańcy Kęt i okolicznych miejscowości podziwiali 46 eksponatów: rysunkowych szkiców, fotografii obrazu wykonanych w trakcie jego malowania, notatek artysty, fotografii rodzinnych, a także elementów uzbrojenia i oporządzenia rycerzy występujących na obrazie. Podobno największą atrakcją był miecz trzymany przez księcia Witolda, a także elementy uzbrojenia i ubiorów, również projektowanych przez malarza na potrzeby pozujących modeli. Wystawę zwiedziło ok. 1400 osób, co do dzisiaj jest rekordem kęckiego Muzeum znanego z bardzo ożywionej działalności[11].
Można mieć nadzieję, że ta współpraca nie będzie wyłącznie związana z Janem Matejką, ale również inne działy Muzeum Narodowego w Krakowie użyczą swych eksponatów na kolejne wystawy w niezwykle gościnnych Kętach, gdzie dziwnym trafem (dla naszego Artysty, niezwykle przesądnego byłby to „wypadek” wart zastanowienia) dyrektor Muzeum nazywa się Zbigniew Matejko, chociaż zbieżność nazwisk jest na pewno przypadkowa.

ARTYKUŁ ukazał się w "Almanachu Kęckim", nr XIII 2009, s. 92-97

Artykuł może nie zawierać aktualnych badań i ustaleń historyków.
 
[1] Sroczyńska Krystyna, Matejko. Obrazy Olejne. Katalog s. 276 poz. 2. - obraz uważany za zaginiony, sprzedany na aukcji w Domu Aukcyjnym Agra-Art. w Warszawie 30.05.1999 do zbiorów prywatnych, s. 225-226. poz. 262
 
[2] Gorzkowski Marian, Jan Matejko. Epoka od r 1861 do końca życia artysty z dziennika prowadzonego w ciągu lat siedemnastu, opr. Kazimierz Nowacki i Ignacy Trybowski, Kraków 1993, s. 266-267.
[3] Wystawa Krajowa. Lwów 1894. Katalog wystawy. Poz. 66 z adnotacją „Portret dziecka 4 letniego oznacz. w środku na prawo J. M. 1883 na drzewie, wys.45 cm, szer. 32 cm własność p. Eustachego Sokalskiego, Kęty, potem wystawiany był tylko w latach 1925 i 1938 w Warszawie. Por. Sroczyńska, s. 192, poz. 217. Obrazek sprzedany na aukcji w Domu Aukcyjnym AGRA-ART. 5.12.1999, do tej pory pozostaje w rękach prywatnych.
[4] Więcej wiadomości o tym zasłużonym obywatelu miasta Kęty i powstańcu z 1863 r. można odnaleźć w Muzeum
im. Aleksandra Kłosińskiego w Kętach.
[5] Sroczyńska, s. 110. poz. 128, s.163, poz 187, s. 188-192, poz.214, 215, 216, Wystawa Krajowa, Lwów 1894,
poz. 38, 54, 60, 61, 80 (mylnie dat. obraz na r. 1887).
[6] Sroczyńska Krystyna, Matejko. Obrazy olejne. Katalog, Warszawa 1993 s. 40-42 poz. 28, 29.
[7] 7 Gorzkowski, s. 34, 63.
[8] Gorzkowski, s. 404.
[9] Gorzkowski, s. 408.
[10] Halina Graś, emerytowana pracownica Banku Spółdzielczego, dnia 10 września 2003 r. podarowała ponadto
pamiątkowy obrazek z uroczystości 50-lecia kapłaństwa.
[11] Wystawa Wokół Grunwaldu Jana Matejki przygotowana przez Małgorzatę Buyko i Jagodę Gumińską z Domu
Jana Matejki – oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie przy współpracy Joanny Klęczar oraz Zbigniewa
Matejki z Muzeum w Kętach. Wystawie towarzyszył informator wydany przez Muzeum w Kętach.

Galeria zdjęć z tego miejsca

Zobacz również

Konfederacja barska i pierwszy rozbiór w Kętach
Dwieście pięćdziesiąt lat to wystarczająco dużo czasu, aby spojrzeć na wydarzenie z odpowiednim dystansem, a właśnie tyle czasu upłynęło od pierwszego rozbioru Polski. Jak przebiegały wydarzenia związane z Konfederacją Barską oraz rokiem 1772 w Kętach?
Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”
Mineły dwa tygodnie od premiery nowego "Almanachu Kęckiego" (XXVI/2022). Ci, którzy jeszcze do niego nie sięgnęli, zapewne mieli ważny powód. Aby przyspieszyć tę decyzję, publikujemy tekst Zbigniewa Kurnika, Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”.
Święta Wielkiej Nocy wg Ambrożego Grabowskiego
Przed świętami Wielkiej Nocy przytaczamy obraz dawnych zwyczajów z Kęt i okolic, które przedstawia w swoich wspomnieniach Ambroży Grabowski.
Życie i działalność Gabrieli z Brezów Wrotnowskiej
Na łamach „Almanachu Kęckiego”, w drugim numerze z 1998 roku, ukazał się artykuł Kazimierza Dziubka pt. Antoni Wrotnowski (1823-1900) i jego związki z Łękami. W przypadającą w tym roku 175. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego z Gabrielą z domu Breza, warto także wspomnieć o żonie Antoniego Wrotnowskiego.
Świątobliwa Ludowika z Kęt
LUDOWIKA (Ludwika, Ludwina) z Kęt (1563-1623) – zapomniana kandydatka na ołtarze, franciszkańska tercjarka działająca w Rzymie. Jej życie jest bardzo słabo udokumentowane w źródłach historycznych. Najstarsza wzmianka o niej znajduje się w Monumenta Sarmatarum, dziele ks. Szymona Starowolskiego (1588-1656), kanonika krakowskiego, historyka i pisarza, wydanym w Krakowie w 1655 r.
Tajemnicza postać księdza Józefa Nodzyńskiego
Odnalezione w muzealnych zbiorach zdjęcie (sygn. MK/H/982) przedstawiające pożegnanie ks. Józefa Nodzyńskiego oraz dołączony do niego wydruk artykułu z ósmego numeru „Nowin Illustrowanych” z 1912 roku sprawiło, że zainteresowałam się tą postacią. Podpis pod wspomnianym zdjęciem w gazecie głosi: „Pożegnanie kapłana-obywatela: Sokoli i mieszczaństwo Kęt żegna na dworcu ks. Nodzyńskiego”.
Przywracanie pamięci… o grobach żołnierzy sprzed 1918 na cmentarzu komunalnym
Powodem sięgnięcia do tych dokumentów jest chęć zapisania dla pamięci nazwisk żołnierzy poległych i pochowanych w Kętach. Są wśród nich legioniści, są żołnierze armii austriackiej. Wszyscy znaleźli miejsce wiecznego spokoju na naszym cmentarzu – vis a vis grobów 324 żołnierzy radzieckich, z których ponad połowa jest nieznana z nazwiska i daty urodzenia.
Cztery wojny ppłk. Jacka Jury
Ten artykuł musiał powstać… Historia bowiem składa się z puzzli, z których próbujemy stworzyć obraz przeszłości. Staramy się w tej układance przynajmniej jak najdokładniej kompletować jej elementy. Przeciwnikiem jest czas. To on zaciera granice, rozmywa sprawy, które kiedyś wydawały się oczywiste, popycha w zapomnienie ludzi i ich czyny. A przecież pamięć to rzecz w tym wszystkim kluczowa...
Ambroży Grabowski o zwyczajach bożonarodzeniowych w Kętach
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia wracamy do Wspomnień Ambrożego Grabowskiego, który opisywał „zwyczaje bożonarodzeniowe w dawnych Kentach”.
Kontynuacja KANTHY... już 5 listopada
Kontynuacja przygód Jaczemira, wyrobnika z Kanthy, który popadł w niemałe tarapaty. Skierował nań wzrok sam Natan Rubenstein. Bezwzględny i wyrachowany czarnoksiężnik. Jar uciekając przed nim, poznaje urok Beskidów i nie tylko ich... Czy i Ty, Drogi Czytelniku, wybierzesz się wraz z nim w podróż? – Tak brzmi zapowiedź książki „Beskidy. W mrokach dziejów” Przemysława Samuela Gąsiorka. Premiera 5 grudnia, a poniżej wywiad z autorem, który ukazał się na kety.pl.
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola – Julian, Katarzyna oraz ich córka Wanda – jest z jednej strony przykładem zwykłych ludzi, żyjących w niezwykłych czasach, z drugiej strony – przykładem bezprecedensowej zaradności, przedsiębiorczości, aktywności, a także przykładem ogromnego ducha i wartości moralnych. Ich życie przypadło na przełomowe momenty w historii Polski – doświadczyli wojny i pokoju w wielu aspektach.
Rok 1831 - Osiek, Kęty i okolica w czasie powstania listopadowego
Niespełna siedemnastoletnia Eugenia Larisch, najstarsza córka barona Karola Józefa, właściciela licznych majątków w Kętach i okolicy, lato 1831 roku spędziła w Bielsku. Gościła z najbliższymi w zamku swych krewnych Sułkowskich. Z dala od ukochanego Osieka, bo równocześnie z próbującymi dławić powstanie w Królestwie Polskim Rosjanami rozpędzała się epidemia cholery. Ojciec wywiózł tam rodzinę po tym, jak austriackie władze ogłosiły, że kordon wojskowy – dla zabezpieczenia Moraw i Śląska przed „morowym powietrzem” – zostanie przesunięty nad Sołę.
Śladami kęckiego neogotyku - z wizytą u Klarysek od Wieczystej Adoracji
9 czerwca 1880 r. ks. bp Albin Dunajewski wyraził zgodę na osiedlenie się sióstr kapucynek w Kętach. Był to drugi klasztor sióstr na ziemiach polskich, macierzysty właśnie zmagał się z niechęcią władz rosyjskich. Jeszcze w listopadzie tego samego roku hr. Jadwiga Husarzewska, kanoniczka sabaudzka nabyła parcelę od p. Heleny Jasińskiej o powierzchni pół morga. Na działce ulokowanej na obrzeżach miasta, w cichej i spokojnej okolicy, znajdował się budynek starej poczty z przyległym do niej małym domkiem. W 1881 r. rozpoczęto prace budowlane według projektu inż. B. Margowskiego z Poznania. Rozbudowano i wyremontowano istniejące już zabudowania, równocześnie dobudowując prostopadle do nich nowe parterowe skrzydło.
Głośny botanik - Ambroży Trausyl OFM (1809-1889)
Głośny botanik – tak o jednym ze swoich poprzedników pisał o. Maurycy Wilczyński, autor monografii Klasztór OO. Reformatów w Kętach. Urodzony w 1809 roku w Holicach koło Ołomuńca, Ambroży Trausyl OFM – znany także jako Pater Ambrosius aus Kenty – jest dziś postacią nieco zapomnianą, pozostającą w cieniu innego znanego kęczanina tamtego okresu, Eugeniusza Janoty.
Historia jednego sporu
Wykonywanie zawodu młynarza na przestrzeni dziejów nie było tylko i wyłącznie źródłem utrzymania, ciężkiej pracy czy też niezbędnym składnikiem krajobrazu wielu miejscowości – a związanym z przetwarzaniem zboża na mąkę czy kaszę. Na tle wykonywania tego zawodu dochodziło do częstych sporów pomiędzy młynarzami z innymi użytkownikami wód młynówki czy też osób, na których życie młynówka miała istotny wpływ (na przykład poprzez powodzie). Jednym z takich zatargów był spór pomiędzy dwoma Józefami Dusikami z Łęk oraz Józefem Lekkim z Bielan, jaki miał miejsce w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku.
Halerz oświęcimski – nasz średniowieczny grosz
Próżno dziś na naszych ziemiach szukać śladów średniowiecza, epoki w której Kęty powstały. Owszem zachował się układ urbanistyczny miasta, a z pobliskiej warowni Wołek w Kobiernicach w muzeum przechowywanych jest kilka eksponatów – głównie amunicja i broń z czasów świetności zamku książąt oświęcimskich. Jednak brak przeprowadzonych do tej pory badań archeologicznych nakazuje te wszystkie pamiątki z początków Kęt traktować z jeszcze większą uwagą. Jednym z takich przedmiotów jest halerz z księstwa oświęcimskiego wybity w stołecznej mennicy ok. 1445 r.
Ostatnia księżna cieszyńska w Kętach
Wiek XVII był okresem w dziejach Polski bardzo burzliwym i obfitującym w wiele dramatycznych wydarzeń. Historia tego trudnego, a zarazem bardzo ciekawego stulecia odcisnęła piętno także na losach naszego miasta. Jednak publikacje dotyczące dziejów Kęt w XVII wieku skupiają się głównie na wydarzeniach o charakterze lokalnym. Tymczasem wielka historia zawitała także do naszego miasteczka. Epizodem o ponadregionalnym charakterze był pobyt w Kętach ostatniej przedstawicielki dynastii piastowskiej na Śląsku Cieszyńskim, księżnej Elżbiety Lukrecji.
Krótka historia X Muzy w Kętach i okolicy
Na platformie Nerflix coraz większą popularnością cieszy się serial „Wielka woda”. Lokalne portale już podchwyciły, że w produkcji streamingowego giganta pojawiają Kęty. Są to Kęty fikcyjne, położone gdzieś w pobliżu Wrocławia, ale w opowieści o powodzi pobrzmiewają echa prawdziwych wydarzeń, jakie rozgrywały się nad Sołą w 1997 roku. Najnowszy serial skłonił mnie do tego, by spróbować spojrzeć na Kęty przez pryzmat historii małego i dużego ekranu...
Wrzesień 1939 roku w świetle kroniki Domu Sióstr Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego w Kętach
Niemal od samego początku swojego istnienia, siostry prowadziły kronikę, będącą niezwykle cennym źródłem historycznym. Znalazły się tam m. in. obszerne relacje opisujące kampanię wrześniową 1939 r. W kronice zawarto informacje dotyczące wkroczenia oddziałów Wehrmachtu do Kęt. Przy okazji scharakteryzowane zostały postawy, jakie reprezentowali żołnierze niemieccy na początku wojny. Lokalne źródło historyczne ukazało także szerszy kontekst całego konfliktu, wraz z sytuacją militarną na froncie.
W Święto Niepodległości - Pobyt Legionów w Kętach
W Kętach zamieszkał Józef Piłsudski. Przez pięć tygodni pobytu kwatera brygadiera wraz z kancelarią mieściły się w kamienicy przy kęckim rynku oznaczonej dziś numerem 27. W 1915 budynek ten należał do aptekarza Eustachego Sokalskiego, weterana powstania styczniowego.
Z Matejką w Kętach
Zaglądamy do archiwum almanachu i prezentujemy tekst Małgorzaty Buyko z 2009 roku.
Powstańcy styczniowi z Kęt i okolicy
Powstanie styczniowe było największym i najbardziej heroicznym zrywem narodowowyzwoleńczym Polaków w XIX w. Szacuje się, że od stycznia 1863 r. do jesieni 1864 r. mogło znaleźć się w powstańczych szeregach nawet około 200 tysięcy uczestników. Do walki przeciw potężnej armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim, liczącej ponad 100 tysięcy żołnierzy, stanęło zaledwie 6 tysięcy powstańców.

belka-dolna
go up