belka-gorna
Szlak kęckich muzeów
icon search Szukaj w serwisie
logotyp

Rok 1831 - Osiek, Kęty i okolica w czasie powstania listopadowego

Avatar
Pierwsza strona listu z 10 XII 1831 r. gen. Samuela Różyckiego adresowanego do Karola Józefa Larischa (zbiory Biblioteki Jagiellońskiej, przyb. rkps 210/69)


Autor: Łukasz Gieruszczak

Niespełna siedemnastoletnia Eugenia Larisch, najstarsza córka barona Karola Józefa, właściciela licznych majątków w Kętach i okolicy, lato 1831 roku spędziła w Bielsku. Gościła z najbliższymi w zamku swych krewnych Sułkowskich. Z dala od ukochanego Osieka, bo równocześnie z próbującymi dławić powstanie w Królestwie Polskim Rosjanami rozpędzała się epidemia cholery. Ojciec wywiózł tam rodzinę po tym, jak austriackie władze ogłosiły, że kordon wojskowy – dla zabezpieczenia Moraw i Śląska przed „morowym powietrzem” – zostanie przesunięty nad Sołę. Po latach wspominała w pamiętniku pisanym z myślą o córce Marii[1]:
 
„Taki kordon oddzielał nas od świata i od doktorów, zwłaszcza naszego, który mieszkał w Bielsku. A zatem ojciec czem prędzej postanowił ażeby nas wszystkich z Babką Grabowską[2] słowem cały dom na parę dni przed zamknięciem kordonu, przewieźć i osadzić w zamku Sułkowskich w Bielsku, bo moja ciotka z dziećmi mieszkała w majątku swoim w Słupnej na Śląsku[3]. Zamek był wielki i bardzo wygodnie nas pomieścił. Pomimo kordonu komunikacja nie była przerywana. Co do wiadomości z kraju wiedziało się o najważniejszych wypadkach wojennych coraz gorszych i smutniejszych. […] Podczas pobytu naszego w Bielsku ojciec jeździł co tydzień do Kęt, gdzie była urządzona kwarantanna w Klasztorze Reformatów i w mieście, jako też w kilku domach wzdłuż gościńca. Oprócz tego był jakby hangar, wielka szopa, odgraniczona od drogi barierą, toż aby osoby przybywające spoza kordonu, chcąc się spotkać z osobami z przeciwnej strony, wchodziły do tej szopy, i spoza bariery rozmawiały ze sobą oddalone o kilka kroków od siebie. W ten to sposób ojciec odbierał raporty swoich oficerów, listy przybyłe z Osieka. Parę razy wziął mnie ze sobą dla zabawy, zwłaszcza że nasi sąsiedzi Ignacowie Bobrowscy z Poręby[4], znudzeni odosobnieniem sprawionym przez kordon, zamknęli się na jakieś 20 dni do kwarantanny, żeby się dostać do Kóz. Odwiedziny tak były urządzone, że wypuszczano zamkniętych w kwarantannie po jednej stronie gościńca i rozmawiali z nami, chodzącymi po drugiej stronie, ale mając pomiędzy nami dozorcę pilnującego i broniącego wszelkiego zbliżenia. Ile to było powodów do żartów i śmiechu? Zwłaszcza kiedy oficer austriacki, bardzo grzeczny i miły, dobrze wychowany, chciał spłatać figla, przeskoczyć drogę, dotknąć się mojej ręki i tem sposobem zmusić mnie do odsiedzenia kwarantanny w Kętach”[5].
 
Pamiętnik Eugenii Larisch, którego fragment barwnie opisuje czasy epidemii w naszym regionie 190 lat temu, nie tylko potwierdza pomoc, jaką właściciele majątków ziemskich z tych terenów nieśli powstańcom w czasie wojny polsko-rosyjskiej[6], ale jednocześnie odkrywa nowe fakty w kontekście historii Osieka, Kęt i najbliższego sąsiedztwa tych miejscowości. Zacznijmy jednak od początku…
Powstanie listopadowe nie było pierwszą okazją, kiedy Larischowie angażowali się w walkę o odzyskanie niepodległości. Już w czasie insurekcji kościuszkowskiej węgiel z „laryszowskich” kopalni trafiał do krakowskich hut, które uzbrajały powstańców, o czym pisał Teofil Lenartowicz w poemacie Bitwa Racławicka[7]. Zresztą koniec XVIII wieku to czas, kiedy ta wywodząca się ze Śląska rodzina nabyła majątek osiecki, a w samych Kętach kilka nieruchomości: m.in. kamienicę od Grabowskich (matki Ambrożego) przy ul. Czanieckiej[8]. Na przestrzeni dziewiętnastego stulecia prowadzili interesy, sprzedawali i skupowali dobra na terenie wszystkich trzech zaborów. Tylko w obrębie współczesnych granic gminy Kęty byli w posiadaniu Malca, klucza Bielany – Łęki, Bulowic, Nowej Wsi. Z obowiązku patronowali kościołom w Osieku, Kętach, Bielanach, Bulowicach[9], a później lokalnym przedsięwzięciom i społecznym inicjatywom. Urodzony w 1788 roku Karol Józef Larisch już w młodości uczestniczył w zjazdach lokalnej szlachty w Kozach czy w Rajsku, a poznawszy księcia Jana Nepomucena Sułkowskiegoktóry wkrótce został jego szwagrem – dołączył do Napoleona w jego kampanii przeciwko Habsburgom, organizując pułk strzelców konnych[10]. Na przełomie 1806 i 1807 roku majątek w Słupnej stał się poligonem dla powstańców, dwór – miejscem ich biesiad. Karol Józef miał być odpowiedzialny przede wszystkim za dalszą rekrutację powstańców w Galicji. Brał także udział w potyczkach i regularnych bitwach. W marcu 1807 roku udało się zorganizować oddział, który otrzymał nazwę 1 Pułk Huzarów Polskich. Sułkowskiego awansowano na pułkownika, Larischa – na podpułkownika, chyba najmłodszego w historii Wojska Polskiego. Porywczy charakter i awanturnicza dusza księcia nie zwiastowały jednak niczego dobrego. Wydarzenia na Śląsku w 1807 roku okazały się fatalne w skutkach dla Larischa, jeszcze bardziej tragiczne dla samego księcia. Po areszcie domowym w Osieku, dozorze policyjnym ze strony władz austriackich Karol mógł nabrać dystansu, zająć się rodzinnym interesem. Opadł kurz po kampanii Napoleona, ale nie zgasły nadzieje Polaków.

 


Dusza rewolucjonisty obudziła się w nim raz jeszcze, kiedy w Królestwie Polskim i na ziemiach zabranych doszło do wybuchu powstania listopadowego. Dla Larischów, jak dla wielu właścicieli majątków ziemskich, wydarzenia 1830 roku były konieczną kontynuacją wojen napoleońskich, symbolem wiary w przywrócenie Polski. Do Osieka dochodziły głosy o zaciągających się w szeregi wojska młodych żołnierzach z Krakowa i okolicy, w tym także kuzynach Eugenii i Edmunda[11]. Zdarzało się, że i żołnierze wcieleni do wojska austriackiego uciekali małymi oddziałami i przekraczali granicę, by wspomóc powstańców. Władze wydały co prawda decyzję o zakazie wywozu broni i amunicji, konfiskacie 20 tysięcy karabinów i 8 tysięcy szabel zamówionych w Wiedniu, ale potem sprzedawano tanio starą broń wojsku toczącemu bój z carską armią. Prowadzono akcje zaopatrzeniowe, w żywność, odzież, lekarstwa, konie dla kawalerii[12]. Nade wszystko Rząd Narodowy, na czele którego stanął książę Adam Jerzy Czartoryski, starał się zyskać w Europie sojuszników.
W tym czasie Karol spotykał się w Osieku z nielicznymi oficerami wojsk austriackich, gotowymi przystąpić do powstania, z dyplomatami, polskimi dowódcami i żołnierzami. Byli wśród nich m.in. Aleksander Hołyński czy któryś z braci Agenora Gołuchowskiego[13]. Kontakty i pomoc utrudniała szerząca się epidemia cholery azjatyckiej, która docierała do Galicji właśnie z carskiej Rosji, a największe ryzyko stanowiły przesuwające się oddziały obu armii i podróżujący cywile. Rozprzestrzenianiu się choroby miały zapobiec kordony graniczne, o których pisze Eugenia w cytowanym na początku fragmencie Pamiętnika. W maju takowy powstał na linii Soła – Wisła dla ochrony Śląska i dróg wiodących na Morawy. Kordonu w okolicach Kęt i Osieka strzegli żołnierze z 57 Pułku Piechoty oraz 2 Regimentu Kirasjerów arcyksięcia Franciszka. Kęty, przez które przebiegała droga cesarska, stały się miejscem kwarantanny. Zatrzymywano podróżujących nawet na 20 dni. Nielegalne przekroczenie granicy groziło rozstrzeleniem, a przemyt i fałszerstwo karano więzieniem z minimum dziesięcioletnim wyrokiem[14]. Książę Adam Jerzy Czartoryski, by móc szybciej przedostać się do Saksonii, podróżował pod zmienionym nazwiskiem. Eugenia na kartach Pamiętnika przywołuje wątek dobrze w Kętach znany – hrabiego Wojciecha Miera, poety, tłumacza, awanturnika, a w przeszłości uczestnika konfederacji targowickiej, który sprzedawszy swe leżajskie dobra Potockim uciekał przed zarazą. Uciec nie zdołał. Zmarł na cholerę w karczmie pod Kętami[15].
Trudno dziwić się decyzji Karola Larischa o tymczasowej przeprowadzce do Bielska. Jednocześnie rozumiał, że musi utrzymać kontakt z powstańcami. W obliczu panującego chaosu Kęty, będące na przecięciu szlaków, stanowiły dogodny punkt przerzutu informacji. Tu Karol Józef odbierał listy, rozkazy i raporty od oficerów, a sam zostawiał wiadomości dla powstańczych kurierów. Prawdopodobnie tak skontaktował się z nim syn słynnego ordynata, Andrzej Artur Zamoyski.
Zamoyski razem z braćmi, na przekór bezczynności ojca, brał udział w powstaniu listopadowym. Starszy Władysław dosłużył się stopnia pułkownika, później kierował polityką zagraniczną Hotelu Lambert. Sam Andrzej, jeszcze do niedawna szambelan dworu cara Mikołaja I, był adiutantem generała Józefa Chłopickiego w najbardziej krwawej bitwie całej insurekcji o Olszynkę Grochowską 25 lutego 1831 roku. W czerwcu Rząd Narodowy wysłał go z dyplomatyczną misją do Wiednia, badając możliwości oddania korony polskiej Habsburgom w zamian za pomoc w powstaniu[16]. Rokowania miał prowadzić z kanclerzem Klemensem von Metternichem, czołową postacią kongresu wiedeńskiego, wieloletnim ministrem spraw zagranicznych. Czartoryski jako prezes Rządu Narodowego i sam Zamoyski chcieli wykorzystać rodzinne koneksje Karola Larischa. Jego szwagierka, Julia z Sułkowskich, była bowiem bratową słynnego kanclerza[17]. Kordony graniczne zahamowały wyprawę Zamoyskiego. Był zmuszony zatrzymać się w Krakowie. Tam otrzymał informację, że przedostając się do Białej, otrzyma pomoc Larischa. Wydarzenia z tego okresu barwnie opisał w pamiętniku Moje przeprawy[18]. 26 lipca, po kilku dniach spędzonych u rodziny Potulickich w Bobrku, przeprawił się przez Wisłę. W karczmie w Dankowicach próbował udawać chorego na cholerę, by uniknąć sądu w Kętach, przed który chciał go zaprowadzić jeden z austriackich policyjnych urzędników. Uratowała go chyba korespondencja adresowana do Metternicha. Jeszcze tego samego dnia w Białej spotkał się z Larischem na stancji u niejakiego Blocka, który razem z baronem z Osieka dostarczał broń powstańcom. Przekroczył granicę na Białej, oddzielającą Śląsk Austriacki od Galicji. Do zabawnej sytuacji doszło podczas pobytu w zamku Sułkowskich, o czym wspomina również Eugenia w swoim pamiętniku. Zamoyski tak opisuje obiad w towarzystwie rodziny Karola Józefa:
 
„U p. Larisza przyjęła mnie p. Grabowska, staruszka, matka p. Lariszowej, z którą, nie wiedząc, że wie od Larisza kim jestem, bardzo ugrzecznioną rozpocząłem rozmowę po niemiecku, aż po chwili parsknęła ze śmiechu i przyznała, że do sekretu przypuszczona, ale, oprócz niej, nikt w domu. — Zaleciła więc, żebym u stołu po francusku tylko mówił i udawał, że nic po polsku nie rozumiem. Do stołu liczna zasiadła rodzina. Mówiono, jak zwykle, pół po polsku, pół po francusku. Dla odegrania więc swojej roli, uskarżałem się na ten zwyczaj, który cudzoziemca stawia zawsze w niepewności, czyli czego przed nim nie kryją i pozbawia korzystania z rozmowy. Pamiętam, że panienki[19] żywo i z upodobaniem opowiadały szczegóły różne o jakimś chłopczyku, który już wołał tata, a że się wszyscy nad tem unosili, zapytałem się sąsiadki: Puis-je Vous demander Mademoiselle, ce que veiit dire ce charmant tata? Bardzo to wszystkich zrazu rozśmieszyło, na co byłem przygotowany, a następnie nie szczędziły panienki żartów o mnie po polsku, co mnie znowu bawiło, bo niby nie rozumiałem”[20].
 
 
28 lipca Larisch i Zamoyski udali się do zamku Grätz (Hradec nad Moravicí) na Śląsk Opawski, gdzie spotkali się z księciem Feliksem Lichnowskym[21]. Lichnowsky był koniunkturalistą, z którym Karol utrzymywał poprawne stosunki ze względu na jego wpływy. Za pomoc w uzyskaniu przychylności Austrii wobec sprawy polskiej oczekiwał majątku i tytułu księcia w odrodzonej Polsce. Ostatecznie kilka dni później baron z Osieka pożegnał się z synem słynnego ordynata. Sprawa okazała się przegrana. Zamoyski koniec końców spotkał się z Metternichem, ale nic nie wskórał. Kanclerz zasłaniał się postanowieniami kongresu wiedeńskiego, świadomy tego, że pomoc sprawie polskiej mogłaby doprowadzić do niepodległościowych zrywów w monarchii Habsburgów. Gdy wracał początkiem grudnia 1831 roku z Wiednia, Polacy byli na przegranej pozycji.
Rodzina Larischów wróciła do Osieka we wrześniu 1831 roku. W tym czasie Warszawa została już zajęta przez oddziały Iwana Paskiewicza[22]. Jeden z dowódców powstania gen. Samuel Różycki, do tej pory organizujący działania partyzanckie w południowych województwach Królestwa Kongresowego, bez perspektyw na zwycięstwo, 26 września w okolicach Chrzanowa przekroczył granicę Rzeczpospolitej Krakowskiej, a dwa dni później Galicji w pobliżu Bobrka. Wydarzenia te kilka lat temu na łamach „Almanachu” opisywał Andrzej Małysa[23]. Towarzyszyło mu 1400 żołnierzy, uzbrojonych głównie w kosy i wyposażonych w sześć dział. Z pomocą dla nich śpieszyła tutejsza szlachta z Kajetanem Russockim[24] na czele. Po złożeniu broni przed Austriakami wszystkich skierowano na przymusową kwarantannę w związku z panującą epidemią, większość oficerów osadzono w zatorskim zamku, gdzie Różycki utworzył sztab i kancelarię. Ci oficerowie, którzy nie przebywali w zamku, znaleźli gościnę w okolicznych miejscowościach, m.in. Graboszycach, Przeciszowie, Głębowicach i Bielanach[25].
Pobyt Różyckiego w okolicach Osieka trwał kilka tygodni. W tym czasie do Zatora przybyli również inni generałowie: Piotr Szembek, Józef Załuski, Jan Umiński czy Stanisław Dunin-Wąsowicz, dla którego to miejsce wkrótce stało się domem. W okolicy zjawił się również naczelny wódz powstania gen. Jan Zygmunt Skrzynecki. Zjawił się w przebraniu lokaja, pod przybranym nazwiskiem[26]. W sierpniu jego miejsce zajął bowiem gen. Henryk Dembiński. Skrzynecki musiał uciekać nie tylko przed armią rosyjską, ale też – ze względu na następstwa chylącego się ku upadkowi powstania – rozczarowanymi i wzburzonymi mieszkańcami Warszawy. Przez dwa tygodnie ukrywał się w majątku Larischa[27]. Był to czas, kiedy w Osieku było gwarno. Niemal codziennie rodzina podejmowała kogoś na obiedzie, oficerowie krzątali się, zabawiali panny. Uczty i wspólne polowania były na porządku dziennym. Ale pobyt powstańców miał i swoje ciemne strony. Żołnierze przebywający w obszarach dworskich niejednokrotnie sprawiali problemy: gry hazardowe, oficjalnie zakazane, stały się prawdziwą zmorą dla dowódców i gospodarzy. W Głębowicach dwóch oficerów pojedynkowało się, rannego odwieziono do szpitala w Wadowicach. Wysuwano żądania wobec właścicieli majątków, nie brakowało oszustów i spiskowców[28].
Władze austriackie nie chciały wyrazić zgody na dalszy pobyt korpusu w Galicji. Żołnierze w ciągu kilku tygodni zostali deportowani z powrotem do Królestwa Polskiego. Tam klęskę ponosiły ostatnie polskie bastiony powstania listopadowego. Amnestia cara dawała iluzoryczną nadzieję – szeregowych żołnierzy wcielano do armii rosyjskiej na 25 lat. Większość oficerów przebywających w okolicach Zatora i Oświęcimia otrzymała z kolei paszporty emigracyjne.
Sam Różycki spotkał się z Karolem Larischem 27 października. Z dużym prawdopodobieństwem rozprawiali o ewentualnych drogach powstańców na emigrację[29]. Oficerów i część podoficerów skierowano w listopadzie przez Cieszyn na Morawy. Jedna z kolumn przeszła przez Kęty. Różycki też opuścił okolice Zatora. Wciąż jednak utrzymywał kontakt z Larischem, zachowały się listy kierowane do Osieka z przełomu 1831 i 1832 roku, kiedy generał przebywał w Brnie i Zurychu. Informował barona o dalszych losach powstańców, o tym jak są przyjmowani w Europie, ale nade wszystko chciał zapłacić Joachimowi Bobrowskiemu[30], jednemu z ówczesnych właścicieli Bulowic, za konie, które tamten mu oddał[31].
Rok 1831 nie był dla mieszkańców regionu czasem łaskawym. W skutek panującej cholery w Kętach zmarło kilkudziesięciu mieszkańców, a także wiele osób przebywających tutaj na kwarantannie oraz stacjonujący w mieście cesarscy żołnierzy[32]. Epidemia pustoszyła pobliskie wsie, panował chaos. Z drugiej strony podziw budzi zaangażowanie właścicieli okolicznych majątków ziemskich w pomoc Polakom walczącym w Królestwie. Zdaje się, że powstanie listopadowe stało się doświadczeniem formacyjnym dla młodszego pokolenia elit z tych terenów, pokolenia wychowanego na legendzie wojen napoleońskich, teraz odkrywającego poczucie narodowej tożsamości. Pamiętniki Eugenii z Larischów Januszkiewiczowej jak w soczewce skupiają obrazy tamtej epoki. Dla rodziny z Osieka, związanej z Kętami, a potem jeszcze bardziej z Bulowicami – do niedawna przecież raczej niemieckojęzycznej – był to jeden z momentów przełomowych. Powstańczy epizod zakorzenił mit w rodzinnej, a może szerzej, społecznej (przynajmniej tej warstwy) świadomości. Temat rozpalał rozmowy podczas sąsiedzkich spotkań czy piątkowych pielgrzymek do cudownego obrazu Chrystusa Cierpiącego w Bielanach, na które udawali się m.in. Tomkowiczowie z Kobiernic czy Jordanowie z Kóz[33]. Legenda przetrwała, co unaoczniają liczne kontakty Larischów z czołowymi postaciami powstania, jak choćby gen. Chłopickim[34].
Pobyt powstańców w Galicji wprowadził do rodziny Larischów również jedną istotną postać. Był to Eustachy Januszkiewicz, adiutant gen. Różyckiego. Zjawił się po raz pierwszy w pałacu Karola Larischa w towarzystwie innych oficerów[35]. Januszkiewicz, któremu odnowiły się rany z czasów walk, znalazł tutaj odpoczynek i ciepłe przyjęcie. Jako uczeń Lelewela musiał być zachwycony biblioteką osieckiego dworu. Równie wielce zauroczony był młodą panną Eugenią, w której sztambuchu 29 października 1831 roku dokonał takiego oto wpisu:
 
„Wygnanie po stracie Ojczyzny a z nią domu, rodziny, przyjaciół i samej nawet nadziei oglądania kiedykolwiek tak uroczej dla niego Litwy, któremu już nic nie pozostało, prócz tęsknych wspomnień upłynnionych chwil i marzonych o szczęściu przyszłym, nadziei pocieszony w gościnnym Osieku wznowieniem tych wspomnień
Odbiegając w inne strony
Dobrocią Twą ośmielony
Jakie może mieć życzenie?
Jego nadzieją nieśmiałą
Jego szczęściem tego chwała
Oby to po nim zostało:
Wspomnienie jedno wspomnienie.”[36].
 
Tak zaczęła się trwająca dwadzieścia lat korespondencja pomiędzy Eustachym i Eugenią. Januszkiewicz na emigracji w Paryżu założył słynną Księgarnię i Drukarnię Polską. Był członkiem Towarzystwa Litewskiego i Ziem Ruskich, Towarzystwa Historyczno-Literackiego. Przyjaźnił się z Mickiewiczem, Chopinem, Feliksem Wrotnowskim, miał kontakty z Juliuszem Słowackim, Aleksandrem Jełowickim – słowem z czołowymi przedstawicielami kultury i polityki tego okresu. Stał się oknem na świat dla Larischów, ale przede wszystkim dla samej Eugenii, z którą wziął ślub w roku 1851. Jednak historia ich miłości, zaklęta w pięknych listach, to temat na osobną opowieść…

Tekst ukazał się w Almanachu Kęckim, nr XXV (2021).
[1] Maria z Januszkiewiczów Popiel (ur. w 1853) – jedyna córka Eugenii z Larischów i Eustachego Januszkiewicza (1805-1874), wyszła za mąż za Konstantego Popiela (1841-1919), dziedzica majątku w Czaplach Wielkich.
 
[2] Mowa o Weronice Scipio del Campo (ur. ok. 1761), żonie Pawła Jana Grabowskiego (1761–1831?) h. Oksza, matce Karoliny Larisch (zm. 1852) i babce Eugenii.
 
[3] Ciotka Eugenii to Luiza (Ludwika) z Larischów Sułkowska (1790–1848), siostra Karola Józefa, która wyszła za Jana Nepomucena Sułkowskiego (1777-1832), z którym miała synów: Ludwika (1814-1879) i Maksymiliana (1816-1848). Odziedziczyła po ojcu majątek w Słupnej (obecnie część Mysłowic).
 
[4] Ignacy Maciej Bobrowski (1793-1879) i jego żona Krystyna z Jordanów (1796-1832), właściciele Poręby Wielkiej.
 
[5] Pamiętnik Eugenii z Larischów Januszkiewiczowej, cz. I, Biblioteka Jagiellońska (dalej: BJ), przyb. rkps 258/69, s. 22-24.
 
[6] Zob. A. Małysa, W drodze na emigrację. Pobyt korpusu gen. Samuela Różyckiego w Kętach i okolicy w 1831 roku, „Almanach Kęcki nr XVIII, Kęty 2014, s. 61–67.
 
[7] T. Lenartowicz, Bitwa Racławicka, „Wybór poezji”, Kraków 1925, s. 74–75.
 
[8] Dziś ul. Kościuszki 4. Archiwum Gospodarcze Karola Larischa, Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: ANK), sygn. 29/2490/0/2/18, s. 91.
 
[9] Szemantyzm Królestwa Galicji i Lodomeryi z Wielkim Księstwem Krakowskim na lata 1815-1820, 1823-1828, 1830-1857, 1861-1914. Zob. T. Chrzan, Duszpasterstwo parafialne w dekanacie oświęcimskim w latach 1843-1918 (praca doktorska), Katowice 2020.
 
[10] Zob. J. Wawel-Louis, Okruszyny historyczne zebrane po dawnych aktach, archiwach i dziennikach, Kraków 1898, s. 31-50; R. Kincel, Kłopotliwy książę Sułkowski, Katowice 1984; D. Nawrot, Jan Nepomucen Sułkowski w powstaniu na Nowym Śląsku w 1807 roku, „Zapomniani książęta? Sułkowscy w XVIII-XX wieku”, red. G. Madej, D. Nawrot, Katowice 2016, s. 89–111.
 
[11] BJ, przyb. rkps 258/69, s. 20. Mowa o Edmundzie Larischu (1816-1905), synu Karola Józefa i Karoliny z Grabowskich, bracie Eugenii, który wybudował pałac w Bulowicach i tam osiadł. Trudno z kolei zidentyfikować kuzynów, o których wspomina Pamiętnik.
 
[12] W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831 r., Warszawa 1930.
 
[13] BJ, przyb. rkps 258/69, s. 21; Aleksander Hołyński (1816–1893) – uczestnik powstania listopadowego, podróżnik, pisarz, wolnomularz, współwłaściciel dóbr Krzyczew; Agenor Gołuchowski (1812–1875) – austriacki polityk konserwatywny, minister spraw wewnętrznych Austrii w latach 1859–1861, namiestnik Galicji w latach 1849–1859, 1866–1868 oraz 1871–1875 i I ordynat na Skale.
 
[14] Zob. M. Tylza-Janosz, Kara boska, chłosta, nieszczęście. Epidemie cholery morbus w Kętach, „Almanach Kęcki”, nr XVIII, Kęty 2014, s. 39–60.
 
[15] Zob. także H. Fedirko, J. Fedirko, Wojciech Mier, libertyn, targowiczanin, leżajszczanin – życie, „Almanach Leżajski”, nr VII, Leżajsk 2011, s. 37–77
 
[16] „Czas”, nr 251 z 3 XI 1874 r., s. 1–2; R. Bender, Synowie ordynata Stanisława Kostki Zamoyskiego w latach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego, „Roczniki Humanistyczne”, t. XXXV, zeszyt 2, 1987, s. 239–245.
 
[17] Julia Sułkowska (1776–1839) wyszła za mąż za Josefa Lothara Clemensa Metternicha von Winneburg (1774–1830), zmarła bezdzietnie.
 
[18] A. Zamoyski, Moje Przeprawy, t. II, Kraków 1906.
 
[19] Oprócz Eugenii przy stole była obecna także Adela (1824-1890), najmłodsza córka Karola Józefa. Po śmierci ojca Adela odziedziczyła dobra osieckie wraz z kluczem Bielany – Łęki, wyszła za mąż za Stanisława Narcyza Dunin-Borkowskiego z Borkowic (1818-1884), właściciela majątku Uhrynów Dolny.
 
[20] A. Zamoyski, Moje…, s. 35.
 
[21] Feliks Lichnowsky (1814-1848) – absolwent prawa na Uniwersytecie w Ołomuńcu, oficer Wojska Pruskiego, uczestnik I wojny karlistów w Hiszpanii. Polityk, wybrany do parlamentu pruskiego, potem frankfurckiego. Został zamordowany w czasie Wiosny Ludów.
 
[22] Iwan Paskiewicz (1782-1856) – rosyjski generał, od 1832 książę warszawski i namiestnik Królestwa Polskiego.
 
[23] A. Małysa, W drodze na emigrację…, s. 61–67; Zob. także: S. Różycki, Zdanie sprawy narodowi z czynności w r. 1831, Bourges 1832; W. Tokarz, op. cit.
 
[24] Kajetan Russocki (1774–1842) – uczestnik wojen napoleońskich, właściciel majątków ziemskich. W 1818 r. uruchomił stację poczty konnej w Oświęcimiu. Nie dopuścił do wyburzenia wyznaczonego przez władze austriackie zamku Piastów oświęcimskich.
 
[25] G. Smólski, Z pamiętnika kapitana austryackiego Pecka (przyczynek do dziejów powstania polskiego w r. 1831), „Przegląd historyczny” nr 5/2, 1907 r., s. 210–228.
 
[26] Zob. J. Lelewel, Polska odradzająca się czyli Dzieje polskie od roku 1795 potocznie opowiedziane, Bruksela 1843.
 
[27] Pamiętnik Eugenii z Larischów Januszkiewiczowej, cz. 2, BJ, przyb. rkps 259/69, s. 1.
 
[28] G. Smólski, Z pamiętnika…, 210–228.
 
[29] P. Zięba, Monografia wsi i parafii Bulowice koło Kęt, Kęty 2020, s. 133.
 
[30] Joachim Bobrowski (zm. 1852), współwłaściciel Bulowic, a potem właściciel dóbr w Nidku.
 
[31] Listy gen. S. Różyckiego do K. Larischa, BJ, przyb. rkps 210/69.
 
[32] Archiwum Parafii pw. św. św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach, Liber mortuorum, t. VI (1825-1837), s. 75-78.
 
[33] BJ, przyb. rkps 258/69, s. 16-17.
 
[34] List J. Chłopickiego do K. Larisch z 16 I 1837, BJ, przyb. rkps 205/69.
 
[35] Januszkiewicza do Osieka przywiózł Jan Kanty Brandys (1780–1844), właściciel majątku w Kalwarii, pełnomocnik i administrator dóbr rodziny Czartoryskich. Wspomniani oficerowie to Tadeusz Horain (1804–1839) i Józef Zabiełło (1800–1880), wysłani potem do Wiednia, Londynu i Paryża z misjami dyplomatycznymi; E. Januszkiewicz, Wyjątki z korespondencji czterdziestoletniej 1831–1871; BJ, przyb. rkps 256/69, s. 2.
 
[36] Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, Sztambuch Eugenii z Larissów Januszkiewiczowej, rkps 12882, s. 49.
 

Galeria zdjęć z tego miejsca

Zobacz również

Konfederacja barska i pierwszy rozbiór w Kętach
Dwieście pięćdziesiąt lat to wystarczająco dużo czasu, aby spojrzeć na wydarzenie z odpowiednim dystansem, a właśnie tyle czasu upłynęło od pierwszego rozbioru Polski. Jak przebiegały wydarzenia związane z Konfederacją Barską oraz rokiem 1772 w Kętach?
Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”
Mineły dwa tygodnie od premiery nowego "Almanachu Kęckiego" (XXVI/2022). Ci, którzy jeszcze do niego nie sięgnęli, zapewne mieli ważny powód. Aby przyspieszyć tę decyzję, publikujemy tekst Zbigniewa Kurnika, Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”.
Święta Wielkiej Nocy wg Ambrożego Grabowskiego
Przed świętami Wielkiej Nocy przytaczamy obraz dawnych zwyczajów z Kęt i okolic, które przedstawia w swoich wspomnieniach Ambroży Grabowski.
Życie i działalność Gabrieli z Brezów Wrotnowskiej
Na łamach „Almanachu Kęckiego”, w drugim numerze z 1998 roku, ukazał się artykuł Kazimierza Dziubka pt. Antoni Wrotnowski (1823-1900) i jego związki z Łękami. W przypadającą w tym roku 175. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego z Gabrielą z domu Breza, warto także wspomnieć o żonie Antoniego Wrotnowskiego.
Świątobliwa Ludowika z Kęt
LUDOWIKA (Ludwika, Ludwina) z Kęt (1563-1623) – zapomniana kandydatka na ołtarze, franciszkańska tercjarka działająca w Rzymie. Jej życie jest bardzo słabo udokumentowane w źródłach historycznych. Najstarsza wzmianka o niej znajduje się w Monumenta Sarmatarum, dziele ks. Szymona Starowolskiego (1588-1656), kanonika krakowskiego, historyka i pisarza, wydanym w Krakowie w 1655 r.
Tajemnicza postać księdza Józefa Nodzyńskiego
Odnalezione w muzealnych zbiorach zdjęcie (sygn. MK/H/982) przedstawiające pożegnanie ks. Józefa Nodzyńskiego oraz dołączony do niego wydruk artykułu z ósmego numeru „Nowin Illustrowanych” z 1912 roku sprawiło, że zainteresowałam się tą postacią. Podpis pod wspomnianym zdjęciem w gazecie głosi: „Pożegnanie kapłana-obywatela: Sokoli i mieszczaństwo Kęt żegna na dworcu ks. Nodzyńskiego”.
Przywracanie pamięci… o grobach żołnierzy sprzed 1918 na cmentarzu komunalnym
Powodem sięgnięcia do tych dokumentów jest chęć zapisania dla pamięci nazwisk żołnierzy poległych i pochowanych w Kętach. Są wśród nich legioniści, są żołnierze armii austriackiej. Wszyscy znaleźli miejsce wiecznego spokoju na naszym cmentarzu – vis a vis grobów 324 żołnierzy radzieckich, z których ponad połowa jest nieznana z nazwiska i daty urodzenia.
Cztery wojny ppłk. Jacka Jury
Ten artykuł musiał powstać… Historia bowiem składa się z puzzli, z których próbujemy stworzyć obraz przeszłości. Staramy się w tej układance przynajmniej jak najdokładniej kompletować jej elementy. Przeciwnikiem jest czas. To on zaciera granice, rozmywa sprawy, które kiedyś wydawały się oczywiste, popycha w zapomnienie ludzi i ich czyny. A przecież pamięć to rzecz w tym wszystkim kluczowa...
Ambroży Grabowski o zwyczajach bożonarodzeniowych w Kętach
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia wracamy do Wspomnień Ambrożego Grabowskiego, który opisywał „zwyczaje bożonarodzeniowe w dawnych Kentach”.
Kontynuacja KANTHY... już 5 listopada
Kontynuacja przygód Jaczemira, wyrobnika z Kanthy, który popadł w niemałe tarapaty. Skierował nań wzrok sam Natan Rubenstein. Bezwzględny i wyrachowany czarnoksiężnik. Jar uciekając przed nim, poznaje urok Beskidów i nie tylko ich... Czy i Ty, Drogi Czytelniku, wybierzesz się wraz z nim w podróż? – Tak brzmi zapowiedź książki „Beskidy. W mrokach dziejów” Przemysława Samuela Gąsiorka. Premiera 5 grudnia, a poniżej wywiad z autorem, który ukazał się na kety.pl.
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola – Julian, Katarzyna oraz ich córka Wanda – jest z jednej strony przykładem zwykłych ludzi, żyjących w niezwykłych czasach, z drugiej strony – przykładem bezprecedensowej zaradności, przedsiębiorczości, aktywności, a także przykładem ogromnego ducha i wartości moralnych. Ich życie przypadło na przełomowe momenty w historii Polski – doświadczyli wojny i pokoju w wielu aspektach.
Rok 1831 - Osiek, Kęty i okolica w czasie powstania listopadowego
Niespełna siedemnastoletnia Eugenia Larisch, najstarsza córka barona Karola Józefa, właściciela licznych majątków w Kętach i okolicy, lato 1831 roku spędziła w Bielsku. Gościła z najbliższymi w zamku swych krewnych Sułkowskich. Z dala od ukochanego Osieka, bo równocześnie z próbującymi dławić powstanie w Królestwie Polskim Rosjanami rozpędzała się epidemia cholery. Ojciec wywiózł tam rodzinę po tym, jak austriackie władze ogłosiły, że kordon wojskowy – dla zabezpieczenia Moraw i Śląska przed „morowym powietrzem” – zostanie przesunięty nad Sołę.
Śladami kęckiego neogotyku - z wizytą u Klarysek od Wieczystej Adoracji
9 czerwca 1880 r. ks. bp Albin Dunajewski wyraził zgodę na osiedlenie się sióstr kapucynek w Kętach. Był to drugi klasztor sióstr na ziemiach polskich, macierzysty właśnie zmagał się z niechęcią władz rosyjskich. Jeszcze w listopadzie tego samego roku hr. Jadwiga Husarzewska, kanoniczka sabaudzka nabyła parcelę od p. Heleny Jasińskiej o powierzchni pół morga. Na działce ulokowanej na obrzeżach miasta, w cichej i spokojnej okolicy, znajdował się budynek starej poczty z przyległym do niej małym domkiem. W 1881 r. rozpoczęto prace budowlane według projektu inż. B. Margowskiego z Poznania. Rozbudowano i wyremontowano istniejące już zabudowania, równocześnie dobudowując prostopadle do nich nowe parterowe skrzydło.
Głośny botanik - Ambroży Trausyl OFM (1809-1889)
Głośny botanik – tak o jednym ze swoich poprzedników pisał o. Maurycy Wilczyński, autor monografii Klasztór OO. Reformatów w Kętach. Urodzony w 1809 roku w Holicach koło Ołomuńca, Ambroży Trausyl OFM – znany także jako Pater Ambrosius aus Kenty – jest dziś postacią nieco zapomnianą, pozostającą w cieniu innego znanego kęczanina tamtego okresu, Eugeniusza Janoty.
Historia jednego sporu
Wykonywanie zawodu młynarza na przestrzeni dziejów nie było tylko i wyłącznie źródłem utrzymania, ciężkiej pracy czy też niezbędnym składnikiem krajobrazu wielu miejscowości – a związanym z przetwarzaniem zboża na mąkę czy kaszę. Na tle wykonywania tego zawodu dochodziło do częstych sporów pomiędzy młynarzami z innymi użytkownikami wód młynówki czy też osób, na których życie młynówka miała istotny wpływ (na przykład poprzez powodzie). Jednym z takich zatargów był spór pomiędzy dwoma Józefami Dusikami z Łęk oraz Józefem Lekkim z Bielan, jaki miał miejsce w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku.
Halerz oświęcimski – nasz średniowieczny grosz
Próżno dziś na naszych ziemiach szukać śladów średniowiecza, epoki w której Kęty powstały. Owszem zachował się układ urbanistyczny miasta, a z pobliskiej warowni Wołek w Kobiernicach w muzeum przechowywanych jest kilka eksponatów – głównie amunicja i broń z czasów świetności zamku książąt oświęcimskich. Jednak brak przeprowadzonych do tej pory badań archeologicznych nakazuje te wszystkie pamiątki z początków Kęt traktować z jeszcze większą uwagą. Jednym z takich przedmiotów jest halerz z księstwa oświęcimskiego wybity w stołecznej mennicy ok. 1445 r.
Ostatnia księżna cieszyńska w Kętach
Wiek XVII był okresem w dziejach Polski bardzo burzliwym i obfitującym w wiele dramatycznych wydarzeń. Historia tego trudnego, a zarazem bardzo ciekawego stulecia odcisnęła piętno także na losach naszego miasta. Jednak publikacje dotyczące dziejów Kęt w XVII wieku skupiają się głównie na wydarzeniach o charakterze lokalnym. Tymczasem wielka historia zawitała także do naszego miasteczka. Epizodem o ponadregionalnym charakterze był pobyt w Kętach ostatniej przedstawicielki dynastii piastowskiej na Śląsku Cieszyńskim, księżnej Elżbiety Lukrecji.
Krótka historia X Muzy w Kętach i okolicy
Na platformie Nerflix coraz większą popularnością cieszy się serial „Wielka woda”. Lokalne portale już podchwyciły, że w produkcji streamingowego giganta pojawiają Kęty. Są to Kęty fikcyjne, położone gdzieś w pobliżu Wrocławia, ale w opowieści o powodzi pobrzmiewają echa prawdziwych wydarzeń, jakie rozgrywały się nad Sołą w 1997 roku. Najnowszy serial skłonił mnie do tego, by spróbować spojrzeć na Kęty przez pryzmat historii małego i dużego ekranu...
Wrzesień 1939 roku w świetle kroniki Domu Sióstr Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego w Kętach
Niemal od samego początku swojego istnienia, siostry prowadziły kronikę, będącą niezwykle cennym źródłem historycznym. Znalazły się tam m. in. obszerne relacje opisujące kampanię wrześniową 1939 r. W kronice zawarto informacje dotyczące wkroczenia oddziałów Wehrmachtu do Kęt. Przy okazji scharakteryzowane zostały postawy, jakie reprezentowali żołnierze niemieccy na początku wojny. Lokalne źródło historyczne ukazało także szerszy kontekst całego konfliktu, wraz z sytuacją militarną na froncie.
W Święto Niepodległości - Pobyt Legionów w Kętach
W Kętach zamieszkał Józef Piłsudski. Przez pięć tygodni pobytu kwatera brygadiera wraz z kancelarią mieściły się w kamienicy przy kęckim rynku oznaczonej dziś numerem 27. W 1915 budynek ten należał do aptekarza Eustachego Sokalskiego, weterana powstania styczniowego.
Z Matejką w Kętach
Zaglądamy do archiwum almanachu i prezentujemy tekst Małgorzaty Buyko z 2009 roku.
Powstańcy styczniowi z Kęt i okolicy
Powstanie styczniowe było największym i najbardziej heroicznym zrywem narodowowyzwoleńczym Polaków w XIX w. Szacuje się, że od stycznia 1863 r. do jesieni 1864 r. mogło znaleźć się w powstańczych szeregach nawet około 200 tysięcy uczestników. Do walki przeciw potężnej armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim, liczącej ponad 100 tysięcy żołnierzy, stanęło zaledwie 6 tysięcy powstańców.

belka-dolna
go up