belka-gorna
Szlak kęckich muzeów
icon search Szukaj w serwisie
logotyp

Ambroży Grabowski o zwyczajach bożonarodzeniowych w Kętach

Avatar
Ambroży Grabowski i jego wspomnienia


"Uroczystość ta, do celniejszy w chrześcijaństwie należąca, obchodzoną bywa z wielką odmianą od innych świąt w kościele katolickim, a mianowicie taką, że w Boże Narodzenie każdy ksiądz zamiast jednej trzy msze święte odprawia. 
Do obchodu świąt tych w danych czasach w Polsce różne przywiązały się zwyczaje, z których jeszcze może po wsiach i miasteczkach niejakie pozostały zabytki. Pamiętam, że w miejscu mego urodzenia, miasteczku Kentach, w domu rodziców moich tak je obchodzono: w wigilię rozścielano w całej izbie na ziemi słomę. Wilia czyli wieczerza odbywała się dopiero w wieczór za postrzeżeniem pierwszej gwiazdy, czego ja i inne rodzeństwo, mając więcej apetytu, niż środków zaspokojenia go, z wielką bacznością pilnowaliśmy. Na stole tej wieczerzy kładziono snop zboża i okrywano czystym obrusem lub prześcieradłem, zastawiając potrawy trochę lepsze i wyszukańsze od zwykłego codziennego pożywienia, w miarę jak kogo stać było. Po wieczerzy gospodyni zbierała pozostałe resztki żywności i mieszała je do karmy dla bydła, co miało być ochroną od chorób bydlęcych. A jeżeli były gdzie ryby na wigilijnym stole, tedy zbierano pozostałe ości i wynoszono do ogrodu, gdzie jeżeli je wrzucił w ziemię parobek, miał z nich wyróść piołun, a jeżeli dziewka, to wyrość miała maruna (matricaria). Potem parobcy brali garście słomy (równianki) i z całą siłą podrzucali takowe do góry, a z liczby ździebeł, co utkwiły w powale, otrzymywano wróżbę obfitości większej lub mniejszej dla żniw i zbiorów rolniczych w roku przyszłym. Resztę słomy rozścielano na ziemi i nią okrywano całą podłogę w izbie gospodarskiej, gdzie tak leżała nietknięta przez całe święta Bożego Narodzenia; a wtedy był wielki bal dla dzieci domowych, gdyż po tej słomie wywracaliśmy koziołki i przewalali się.
Po świętach przychodził parobek z biczem i wiszące źdźbła słomy od powały odcinał, za co dostawał poczęstunek; my zachowaliśmy źdźbła, jako przepowiednię ilości kop zboża w przyszłych żniwach zebrać się mającego. Zboże, które było na stole w czasie wilii, również dostawało bydło.
Po zjedzeniu wigilii nie udawało się jeszcze na spoczynek, ale oczekiwano północy, o którym to czasie odprawiała się msza pasterska, na którą cała drużyna domowa spieszyła, nie tyle nęcona nabożeństwem, ile jasełkami czyli szopką, tudzież pieśniami czy Kolendami, które tam wszyscy z całego gardła wyśpiewywali. Takich kolend mnóstwo obejmują sławne Krakowskie Kantyczki, których mnogie wydania trudnemi byłyby do obliczenia.
Wiele takich kolend i pieśni pasterskich, kantyczkami nie objętych, umieli organistowie i urzędnicy kościelni, ucząc się jedni od drugich z pamięci, z których wiele już w zapomnienie poszło. Ja sam pamiętam z jednej początek następujący, który ś.p. babka moja cieniuchnym głosikiem śpiewywała, a reszty jej już nikogo dowiedzieć się nie mogłem; ta zaś jest:

I.
Pasterze w pole zaszli,
Aby owieczki paśli,
Woły, barany,
Wraz pozganiali,
A na przygodnim
Przybyli ku nim 
Drudzy.

II
Jedni spać polegali,
Owi pasterze mali;
Aż o północy
Kuba wyskoczy:
Hej tu śpiewają,
Anieli grają 
Wdzięcznie.
[...]

Ale nie tylko w tam dzień Bożego Narodzenia, lecz także w święta i niedziele całego miesiąca stycznia biegaliśmy popołudniami wszyscy do kościoła OO. Reformatów w Kentach, mimo ciężkich mrozów w lekkiem ubraniu, a cel naszego pośpiechu buł, żeśmy przy głosie pozytywka wszyscy śpiewali pieśni o Bożym Narodzeniu, czyli Kolendy, a śpiewaliśmy pięknie, bo z całego gardła; ale nikogo to nie raziło, bo i śpiewacy i słuchacze byli mocno zadowoleni.
Pieśni te, albo raczej sielanki, których wiele znajdzie się – jak wspominałem- w tak zwanych kantyczkach, znane są powszechnie, ale oprócz tych bywały i kolendy pisane, miejscowe, jakich spory fascykuł z nutami był i w domu rodziców moich, które nie wszystkie były tego rodzaju, aby w kościołach śpiewać, bo często mieściły w sobie wyrazy nieestetyczne; a jednak śpiewaliśmy je, jak i drugie skromniejsze, bośmy wyrazów nie rozumieli; jak np. e kilka wierszy, którem w pamięci zachował z jednej takiej kolendy:

O widziałeś ty Frącku! Co się to zjawiło,
Toć się o północy niebo otworzyło.
 Miły Baranku, ja na szopie leżałem tej nocy
Rozumiałem, że świat gore, tak mi śmiło w oczy
A z przestrachu spadłem z dachu, upadłem na ziemię,
Stłukłem sobie mocno kuper i nogę w kolanie.

Trzeba wiedzieć, że u nas wyraz kuper nie był znany i niektórzy śpiewali kufer, bo tego znaczenia nikt nie rozumiał.
Przypomnę tu jeszcze jeden w czasach mej młodości istniejący w Kentach, a bardzo szczególny zwyczaj. W wigilię Bożego Narodzenia wieczór, podczas gdy ludzie zwykle byli u wieczerzy (wilii), lud służebny i inni udawali się do sąsiedniego domu tajemnie, aby tam coś ukraść z sieni lub dziedzińca, n.p. konewkę, cebrzyk, miotłę albo ze stajni wiaderko, uzdę, z chlewa skopiec lub coś podobnego, a gdy to się udało, było wróżbą szczęścia na cały rok. Sprzęt takowy zwykle zwracał się właścicielowi po świętach, ale czasem i został przy złodzieju na zawsze".

Fragment: A. Grabowski, Wspomnienia TOM II, Kraków 1909, s. 321-325

Galeria zdjęć z tego miejsca

Zobacz również

Konfederacja barska i pierwszy rozbiór w Kętach
Dwieście pięćdziesiąt lat to wystarczająco dużo czasu, aby spojrzeć na wydarzenie z odpowiednim dystansem, a właśnie tyle czasu upłynęło od pierwszego rozbioru Polski. Jak przebiegały wydarzenia związane z Konfederacją Barską oraz rokiem 1772 w Kętach?
Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”
Mineły dwa tygodnie od premiery nowego "Almanachu Kęckiego" (XXVI/2022). Ci, którzy jeszcze do niego nie sięgnęli, zapewne mieli ważny powód. Aby przyspieszyć tę decyzję, publikujemy tekst Zbigniewa Kurnika, Kęccy rezerwiści. Wokół kompanii Obrony Narodowej „Kęty”.
Święta Wielkiej Nocy wg Ambrożego Grabowskiego
Przed świętami Wielkiej Nocy przytaczamy obraz dawnych zwyczajów z Kęt i okolic, które przedstawia w swoich wspomnieniach Ambroży Grabowski.
Życie i działalność Gabrieli z Brezów Wrotnowskiej
Na łamach „Almanachu Kęckiego”, w drugim numerze z 1998 roku, ukazał się artykuł Kazimierza Dziubka pt. Antoni Wrotnowski (1823-1900) i jego związki z Łękami. W przypadającą w tym roku 175. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego z Gabrielą z domu Breza, warto także wspomnieć o żonie Antoniego Wrotnowskiego.
Świątobliwa Ludowika z Kęt
LUDOWIKA (Ludwika, Ludwina) z Kęt (1563-1623) – zapomniana kandydatka na ołtarze, franciszkańska tercjarka działająca w Rzymie. Jej życie jest bardzo słabo udokumentowane w źródłach historycznych. Najstarsza wzmianka o niej znajduje się w Monumenta Sarmatarum, dziele ks. Szymona Starowolskiego (1588-1656), kanonika krakowskiego, historyka i pisarza, wydanym w Krakowie w 1655 r.
Tajemnicza postać księdza Józefa Nodzyńskiego
Odnalezione w muzealnych zbiorach zdjęcie (sygn. MK/H/982) przedstawiające pożegnanie ks. Józefa Nodzyńskiego oraz dołączony do niego wydruk artykułu z ósmego numeru „Nowin Illustrowanych” z 1912 roku sprawiło, że zainteresowałam się tą postacią. Podpis pod wspomnianym zdjęciem w gazecie głosi: „Pożegnanie kapłana-obywatela: Sokoli i mieszczaństwo Kęt żegna na dworcu ks. Nodzyńskiego”.
Przywracanie pamięci… o grobach żołnierzy sprzed 1918 na cmentarzu komunalnym
Powodem sięgnięcia do tych dokumentów jest chęć zapisania dla pamięci nazwisk żołnierzy poległych i pochowanych w Kętach. Są wśród nich legioniści, są żołnierze armii austriackiej. Wszyscy znaleźli miejsce wiecznego spokoju na naszym cmentarzu – vis a vis grobów 324 żołnierzy radzieckich, z których ponad połowa jest nieznana z nazwiska i daty urodzenia.
Cztery wojny ppłk. Jacka Jury
Ten artykuł musiał powstać… Historia bowiem składa się z puzzli, z których próbujemy stworzyć obraz przeszłości. Staramy się w tej układance przynajmniej jak najdokładniej kompletować jej elementy. Przeciwnikiem jest czas. To on zaciera granice, rozmywa sprawy, które kiedyś wydawały się oczywiste, popycha w zapomnienie ludzi i ich czyny. A przecież pamięć to rzecz w tym wszystkim kluczowa...
Ambroży Grabowski o zwyczajach bożonarodzeniowych w Kętach
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia wracamy do Wspomnień Ambrożego Grabowskiego, który opisywał „zwyczaje bożonarodzeniowe w dawnych Kentach”.
Kontynuacja KANTHY... już 5 listopada
Kontynuacja przygód Jaczemira, wyrobnika z Kanthy, który popadł w niemałe tarapaty. Skierował nań wzrok sam Natan Rubenstein. Bezwzględny i wyrachowany czarnoksiężnik. Jar uciekając przed nim, poznaje urok Beskidów i nie tylko ich... Czy i Ty, Drogi Czytelniku, wybierzesz się wraz z nim w podróż? – Tak brzmi zapowiedź książki „Beskidy. W mrokach dziejów” Przemysława Samuela Gąsiorka. Premiera 5 grudnia, a poniżej wywiad z autorem, który ukazał się na kety.pl.
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola
Rodzina Dusików z Łęk-Zasola – Julian, Katarzyna oraz ich córka Wanda – jest z jednej strony przykładem zwykłych ludzi, żyjących w niezwykłych czasach, z drugiej strony – przykładem bezprecedensowej zaradności, przedsiębiorczości, aktywności, a także przykładem ogromnego ducha i wartości moralnych. Ich życie przypadło na przełomowe momenty w historii Polski – doświadczyli wojny i pokoju w wielu aspektach.
Rok 1831 - Osiek, Kęty i okolica w czasie powstania listopadowego
Niespełna siedemnastoletnia Eugenia Larisch, najstarsza córka barona Karola Józefa, właściciela licznych majątków w Kętach i okolicy, lato 1831 roku spędziła w Bielsku. Gościła z najbliższymi w zamku swych krewnych Sułkowskich. Z dala od ukochanego Osieka, bo równocześnie z próbującymi dławić powstanie w Królestwie Polskim Rosjanami rozpędzała się epidemia cholery. Ojciec wywiózł tam rodzinę po tym, jak austriackie władze ogłosiły, że kordon wojskowy – dla zabezpieczenia Moraw i Śląska przed „morowym powietrzem” – zostanie przesunięty nad Sołę.
Śladami kęckiego neogotyku - z wizytą u Klarysek od Wieczystej Adoracji
9 czerwca 1880 r. ks. bp Albin Dunajewski wyraził zgodę na osiedlenie się sióstr kapucynek w Kętach. Był to drugi klasztor sióstr na ziemiach polskich, macierzysty właśnie zmagał się z niechęcią władz rosyjskich. Jeszcze w listopadzie tego samego roku hr. Jadwiga Husarzewska, kanoniczka sabaudzka nabyła parcelę od p. Heleny Jasińskiej o powierzchni pół morga. Na działce ulokowanej na obrzeżach miasta, w cichej i spokojnej okolicy, znajdował się budynek starej poczty z przyległym do niej małym domkiem. W 1881 r. rozpoczęto prace budowlane według projektu inż. B. Margowskiego z Poznania. Rozbudowano i wyremontowano istniejące już zabudowania, równocześnie dobudowując prostopadle do nich nowe parterowe skrzydło.
Głośny botanik - Ambroży Trausyl OFM (1809-1889)
Głośny botanik – tak o jednym ze swoich poprzedników pisał o. Maurycy Wilczyński, autor monografii Klasztór OO. Reformatów w Kętach. Urodzony w 1809 roku w Holicach koło Ołomuńca, Ambroży Trausyl OFM – znany także jako Pater Ambrosius aus Kenty – jest dziś postacią nieco zapomnianą, pozostającą w cieniu innego znanego kęczanina tamtego okresu, Eugeniusza Janoty.
Historia jednego sporu
Wykonywanie zawodu młynarza na przestrzeni dziejów nie było tylko i wyłącznie źródłem utrzymania, ciężkiej pracy czy też niezbędnym składnikiem krajobrazu wielu miejscowości – a związanym z przetwarzaniem zboża na mąkę czy kaszę. Na tle wykonywania tego zawodu dochodziło do częstych sporów pomiędzy młynarzami z innymi użytkownikami wód młynówki czy też osób, na których życie młynówka miała istotny wpływ (na przykład poprzez powodzie). Jednym z takich zatargów był spór pomiędzy dwoma Józefami Dusikami z Łęk oraz Józefem Lekkim z Bielan, jaki miał miejsce w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku.
Halerz oświęcimski – nasz średniowieczny grosz
Próżno dziś na naszych ziemiach szukać śladów średniowiecza, epoki w której Kęty powstały. Owszem zachował się układ urbanistyczny miasta, a z pobliskiej warowni Wołek w Kobiernicach w muzeum przechowywanych jest kilka eksponatów – głównie amunicja i broń z czasów świetności zamku książąt oświęcimskich. Jednak brak przeprowadzonych do tej pory badań archeologicznych nakazuje te wszystkie pamiątki z początków Kęt traktować z jeszcze większą uwagą. Jednym z takich przedmiotów jest halerz z księstwa oświęcimskiego wybity w stołecznej mennicy ok. 1445 r.
Ostatnia księżna cieszyńska w Kętach
Wiek XVII był okresem w dziejach Polski bardzo burzliwym i obfitującym w wiele dramatycznych wydarzeń. Historia tego trudnego, a zarazem bardzo ciekawego stulecia odcisnęła piętno także na losach naszego miasta. Jednak publikacje dotyczące dziejów Kęt w XVII wieku skupiają się głównie na wydarzeniach o charakterze lokalnym. Tymczasem wielka historia zawitała także do naszego miasteczka. Epizodem o ponadregionalnym charakterze był pobyt w Kętach ostatniej przedstawicielki dynastii piastowskiej na Śląsku Cieszyńskim, księżnej Elżbiety Lukrecji.
Krótka historia X Muzy w Kętach i okolicy
Na platformie Nerflix coraz większą popularnością cieszy się serial „Wielka woda”. Lokalne portale już podchwyciły, że w produkcji streamingowego giganta pojawiają Kęty. Są to Kęty fikcyjne, położone gdzieś w pobliżu Wrocławia, ale w opowieści o powodzi pobrzmiewają echa prawdziwych wydarzeń, jakie rozgrywały się nad Sołą w 1997 roku. Najnowszy serial skłonił mnie do tego, by spróbować spojrzeć na Kęty przez pryzmat historii małego i dużego ekranu...
Wrzesień 1939 roku w świetle kroniki Domu Sióstr Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego w Kętach
Niemal od samego początku swojego istnienia, siostry prowadziły kronikę, będącą niezwykle cennym źródłem historycznym. Znalazły się tam m. in. obszerne relacje opisujące kampanię wrześniową 1939 r. W kronice zawarto informacje dotyczące wkroczenia oddziałów Wehrmachtu do Kęt. Przy okazji scharakteryzowane zostały postawy, jakie reprezentowali żołnierze niemieccy na początku wojny. Lokalne źródło historyczne ukazało także szerszy kontekst całego konfliktu, wraz z sytuacją militarną na froncie.
W Święto Niepodległości - Pobyt Legionów w Kętach
W Kętach zamieszkał Józef Piłsudski. Przez pięć tygodni pobytu kwatera brygadiera wraz z kancelarią mieściły się w kamienicy przy kęckim rynku oznaczonej dziś numerem 27. W 1915 budynek ten należał do aptekarza Eustachego Sokalskiego, weterana powstania styczniowego.
Z Matejką w Kętach
Zaglądamy do archiwum almanachu i prezentujemy tekst Małgorzaty Buyko z 2009 roku.
Powstańcy styczniowi z Kęt i okolicy
Powstanie styczniowe było największym i najbardziej heroicznym zrywem narodowowyzwoleńczym Polaków w XIX w. Szacuje się, że od stycznia 1863 r. do jesieni 1864 r. mogło znaleźć się w powstańczych szeregach nawet około 200 tysięcy uczestników. Do walki przeciw potężnej armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim, liczącej ponad 100 tysięcy żołnierzy, stanęło zaledwie 6 tysięcy powstańców.

belka-dolna
go up